Od najmłodszych lat uczono mnie, że nie powinno się odmawiać kobiecie proszącej do tańca. Nikt wówczas nie wspominał co zrobić, kiedy kobieta zaprasza Cię na terenowy wypad, ale znając Anię z Babskiego Off Roadu wiedziałem, że po prostu nie można odmówić i kroi się kapitalny wyjazd. Kameralna ekipa złożona z pięciu załóg, świetna baza wypadowa w postaci ośrodka wiatrakowo.pl i piękne krajobrazy, z których słyną okolice Kazimierza brzmiały wyjątkowo zachęcająco.
Z końcem kwietnia, kiedy nadszedł dzień wyjazdu, okazało się, że rzeczywistość przekracza nasze oczekiwania. Mnogość różnorodnych tras, na które składały się lokalne szutry, leśne dukty i wąwozy potrafiła nie tylko nacieszyć oczy, ale w kilku miejscach dość solidnie testowała czy samochody są w odpowiedniej kondycji na takie wyprawy. Jeśli dodać do tego wieczorne rozmowy przy grillu lub kominku, masę śmiechu i wygłupów to ten wyjazd trzeba zaliczyć do naprawdę udanych.
Fajnie, że Ania jako pilot postarała się nie tylko o kopilotaż lokalnego wyjadacza Konrada, ale dopilnowała, żebyśmy na trasie mieli sporo ciekawostek, do których zaprowadzić musiały nas własne nogi. To zawsze świetne urozmaicenie, biorąc pod uwagę, że na pokładzie mieliśmy też dzieciaki. W planie nie mogło zatem zabraknąć kazimierskiego rynku, żydowskich cmentarzy, Parku Zdrojowego w Nałęczowie, zabytkowych młynów i pałaców, malutkich skansenów oraz zamku w Janowcu nad Wisłą, do którego prowadziła promowa przeprawa (niby nic wielkiego, a jednak frajda była ogromna!). W drodze powrotnej już na własną rękę zdecydowaliśmy się jeszcze odwiedzić malowaną wieś Zalipie - miejsce, do którego od dawna chciałem przyjechać, ale zawsze było nie po drodze. Przejeżdżając niedaleko zajrzyjcie koniecznie - niewiele zostało takich miejsc, w których można poczuć poszanowanie lokalnych tradycji.
Kilka dni spędzonych w tak fantastycznych okolicznościach i w fajnym towarzystwie solidnie naładowało nam baterie i pozytywnie nastawiło na dalszą część sezonu. Oby więcej takich wypadów!
